graf13 graf13
130
BLOG

Opowiadając o Pokoju, wywołujemy Wojnę

graf13 graf13 Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Frapujące pytanie zapewne pozostanie bez konkretnej odpowiedzi, jednak musimy poszperać w odległych czasach, aby poszukać jakiegoś początku stosunków międzyludzkich. Na pierwszy ogień weźmy najczęściej wydawaną na świecie książkę, jaką jest Biblia. Już w pierwszej części, czyli Księdze Rodzaju spotykamy zabójczą miłość braterską, w osobach  Kaina i Abla.

Nieco dalej natykamy na Królów, którzy istnieją prawie tak długo, jak sama Ludzkość.

To jest ciekawe, ponieważ jeden z Królów Babilońskich, już w czasach sporo po Adamie i Ewie, noszący miano Hammurabi, opracował tak zwany Kodeks Hammurabiego, w którym zakreślił przestrzeń dozwoloną podwładnemu plebsowi do egzystencji. Sławetny powyższym opracowaniem Król nie zasłynął równie głęboką troską o siebie i swych Dworzan (według nowoczesnej ortografii- dworaków). Wiadomo, Król jest właścicielem Wszystkich i Wszystkiego!

I dobrze tak!

Późniejsi Królowie bywali znudzeni codziennością tyrania o dobro swojego pospólstwa i Dworu, i znajdywali rozrywkę w podboju pięknych serc u Dam. Tak zaczęło się wieloletnie zdobywanie serca Pięknej Heleny przez upartego Greka. Szkoda jedynie tych biednych Greczynek, które z tej wzniosłej przyczyny zostawały wdowami, najczęściej po plebsie, ale i zdarzały się zasmucone wdowy po Dworzanach, którzy na zawsze pozostali u podgrodzia Troi.

Stołek Króla, zwany tronem stawał się meblem godnym pożądania również pomiędzy przyjaciółmi, o czym przekonał się sam Cesarz Rzymski, gdy zobaczył nad swą głową rękę przyjaciela dzierżącą nie zwyczajną gałązkę laurową, ale najnowocześniejszą wówczas broń skrytobójczą jakim był dobrze zaostrzony nóż rzeźnicki. Zdążył jedynie wyszeptać: Brutusie, ty również...

Przez wiele kolejnych wieków, Królowie trzymając w ręku oliwne gałązki pokoju ciągnęli swój motłoch trzymany w karności przez spolegliwych Dworzan z jednej strony Europy na drugą. Raz z Zachodu na Wschód, aby po chwili wracać do siebie, ale w międzyczasie planując zwycięskie podróże na daleką Północ. Skutki tych wycieczek najlapidarniej opisała nasza nieoceniona poetka Pani Maria Konopnicka:

            Bo najdzielniej biją Króle, a najgęściej giną chłopy!

Niekiedy Plebsowi udawało się wynaleźć jakiegoś Robespierra i zwykle kończyło się to szlachtem, tak jak w Wandei. Jednak wkrótce powstała nowa grupa nienasyconych Dworzan., bowiem przypatrując się polującej watasze wilków na smakowitą sarenkę, możemy zaobserwować główną postać, czyli przewodnika i znających swoje powinowactwo pomocników, mądrze zaganiającą ofiarę pod kły samego Szefa.

Ileś lat po Rewolucji Francuskiej, pewne elity postanowiły wyjmować kasztany z ognia nie swoimi rękoma. Postawiły na Iljicza wspomagając go przeróżnymi bumagami z ogromnymi pieczęciami i co najważniejsze pociągiem pieniędzy. Ta komitywa zaowocowała milionami ludzi tracącymi życie od kul małogramotnych Rewolucjonistów, a również od zaplanowanego przez decydentów głodu.

Niespotykanym dotąd w świecie barbarzyństwem zasłynął mało wpierw znany austriacki malarz pokojowy, ale ostatecznie prześcignął go wraz ze swą ferajną, wiecznie uśmiechnięty, dobroduszny miłośnik fajki.

Tak nadymił, że do dnia dzisiejszego czujemy aromaty z jego tytoniu.

Wreszcie nastał Pokój!

Uśmiechnięci Królowie zasiadali przy biesiadnych stołach, machając naręczami gałązek oliwnych i w naszym imieniu spijając koniaczki i szampaniki.

Wszystko czyniąc dla dobra Plebsu!

Królowie ucztują, zaś pod stołami kłębią się i warczą Dworzanie łapiąc w zęby tłuściutkie, niedojedzone ochłapy rzucane przez Królów do przeróżnej wielkości misek. Chwytają i przezornie chowają w swych naczyńkach co lepsze kąski, aby je potem zataszczyć do tajemnych dziupli, z tajnymi kodami. Jednak nie to jest głównym zadaniem Dworzan, o nie. Biesiadujący Królowie ślą uśmiechy tylko ponad blatem, poniżej zaś pod stołem, ich nogi nie mają chwili spoczynku- z całej siły starają się, na oślep, miażdżyć kostki sąsiada! Spolegliwi Dworzanie bezustannie zlizują ślady walki z lakierek i cerują  porozdzierane nogawki swym Panom.

Wszystkie biesiady miewają podobne zakończenie:

Zmęczeni kolejnymi flaszkami i smakowitymi zawartościami półmisków, Królowie wstają z wysoko wzniesionymi kryształowymi kielichami spełniając już ostatnie toasty- za pokojowe, kolejne imprezy na Dalekim Wschodzie, na Bliskim, w głębokiej Afryce, czy też na Falklandach. Bowiem należy przetestować nowe narzędzia śmierci, których silniki już terkoczą na wysokich obrotach!  Zaś dobre wojsko kierowane przez wybitnych Dworzan wymaga poległych, bowiem nic tak nie wzmacnia Pokoju, jak kroczenie po trupach. Cudzych!

Wysyłano więc ekipy Dworzan do tych zadań specjalnych, ci zaś wracali obładowani brylantami, szmaragdami, sztabkami kruszców chowając toto przezornie do swych tajemnych dziupli. Czy zahartowani w Tańcu Śmierci Dworzanie zaprzestaną swych misji?

Do rozwiązania tejże zagadki mogą przybliżyć nas znawcy owadów. Zapytajmy więc czy, którykolwiek z nich spotkał:

kopiec mrówek

miododajną barć

czy też kopiec termitów- bez królowej?

Królowie zaś nie są w stanie żyć bez symbiozy z Dworzanami!

A my, Plebs pokazaliśmy przez kilka tysięcy lat istnienia Ludzkości, że Królowie są nam potrzebni jak powietrze do oddychania. Pozbawieni dodatkowo wybitnych sugestii Dworzan, miotamy się niby ślepe jeszcze kocięta, od których zabrano matkę. Niekiedy biorąc podobieństwo postępowania elit, sami próbujemy podszczypywać, a właściwie obrzucać zgniłymi jajkami autorytet Urzędu Królewskiego. Taka niewdzięczność kończy się zazwyczaj interwencją Brygad Zapewnienia Spokoju Publicznego.

Tak, tak, na szafotach!

Dworzanie w międzyczasie tworzą i umiejętnie podsycają legendy o własnym namaszczeniu, dochodzi do tego, że sami w sobie pobudzają wiarę w głoszone posłannictwo. Stojąc u boku Króla rozsyłają uśmiechy wszędzie i do wszystkich- gdy tylko Król przymyka oczy, kłapią kłami i kąsają sąsiada w walce o lepiej wypieczoną kosteczkę, o przywództwo stada,

o pojemniejszą miskę,

o lepiej zabezpieczoną i wygodniejszą dziuplę,

a równie często o młodszą i atrakcyjniejszą partnerkę do swego łoża.

Sfrustrowani zbyt monotonnym „królowaniem” Władcy udają niewiedzę zakulisowych poczynań Świty, jednak przy pomocy swoich Totumfackich potajemnie faworyzują, a także inspirują Pupili. Nie mogąc sami ogarnąć bezmiaru pokątnych szeptów i poszturywań Osób Namaszczonych, powierzają inwigilację wszystkich i wszystkiego swym Zaufańcom, wierząc w ich bezgraniczne oddanie. Na próżno, bowiem Najgłówniejszy Basior, posmakowawszy smak posiadania tajemniczej, a niespotykanej dotąd wiedzy o ułomnościach bliźnich, doszedł do jedynego możliwego wniosku-

Po cóż mi Król? sam chwycę lejce w dłonie!

Bałamucąc Ogół ogłoszono zamianę z Namaszczenia na Wybranie, nazywając nowy twór Demokracją, w której starzy Królowie przestali królować, zaś wybrani, nowi Przywódcy stali się de facto pacynkami podskakującymi na sznureczkach w takt przygrywki Zakulisowej Kapeli Specjalnej w osobie Najgłówniejszego Basiora. Ten zaś roztropnie ukrywa swoją twarz przed ewentualnymi zgniłymi jajkami, jednak siedząc w samotności leśnych ostępów z należytą dumą przyjmuje oklaski.

Uradowany Plebs zachwycił się obietnicą darmowych Igrców, jak i dozgonnej Miski Strawy. Ogłosił więc Lud niebotyczną wdzięczność za  Transformację nie zdając sobie sprawy w uczestnictwie i tworzeniu Przeogromnej Błazenady.

W chwili, gdy symbioza Warstw Społecznych rozpoczyna gnicie, nastaje epoka grasowania tajemniczych Seryjnych Samobójców. Jednocześnie Trwający zbyt długo Pokój zostaje zagrożony i nadchodzi pora, aby przy pomocy Wojny przywrócić w przyszłości Stan Pokoju.

Bowiem nic tak nie napełnia zawartości dziupli, jak dobrze zaplanowane utrącanie Konkurenta! 

 

 

 

graf13
O mnie graf13

Niedyplomowany Absolwent Akademii Chłopskiego Rozumu, któremu umiłowanie Rodziny jest wstępem do relacji z Ojczyzną. Z sentymentem wraca do wartości określanych jako: wiara honor szacunek uczciwość godność

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości