Dziadkowa Boża Męka
Dziadkowa Boża Męka
graf13 graf13
346
BLOG

KRZYŻ

graf13 graf13 Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Krzyż

 

 

Po moim cudownym ozdrowieniu nadeszła pora spełnienia poczynionych przyrzeczeń. Bowiem, gdy moje życie wisiało na włosku i to nadwątlonym, przejęci rodzice obiecali Jasnogórskiej Pani zbudowanie w naszym ogrodzie tak zwanej Bożej Męki, czyli przydrożnej kapliczki jako zadośćuczynienie za podarowane na powrót zdrowie dziecku. Kilka lat wcześniej Matczynin ojciec wybudował takąż, piękną Bożą Mękę w Różannie za ocalenie całej rodziny od nieszczęść okrutnej wojny. Miała więc być kontynuowana, taka niepisana tradycja rodzinna. Jednak w początku lat pięćdziesiątych panował prawdziwy ucisk, prawie prześladowanie ludzi wierzących.

Zasiedzieli autochtoni przyzwyczajeni do panującego od niepamiętnych czasów swoistnego Ordnungu mieli problemy z przyzwyczajeniem się do nastałych, nowych czasów.

Szczególnie popisywali się służalczością dla nowej władzy  osadnicy o niskim poziomie intelektualnym.

Eleganckim strojem tych nowoobejmujących porzucone gospodarki po uciekinierach niemieckich była najczęściej kufajka i gumowce z wywróconą na drugą stronę górną częścią buciorów. Nosili się tak, z fasonem, przez kilka lat po przyjeździe. Niektórzy zaś, z tych nowych, zaraz pchali się na różne stanowiska władzy próbując przy okazji przemieniać wieś do swych tradycji i przyzwyczajeń kultowych. Znakomita większość przybyszów jednak szybko wtopiła się w miejscową społeczność i nawet stawała się wzorem dla innych.

Aby pobudować obiecaną Panu Bogu kapliczkę należało złożyć w Gminie wniosek o zezwolenie budowy i uzyskać pozwolenie. Z taka prośbą poszła wiec Matka do wójta. Był nim akurat taki repatriant pan D. z Łowina. Przyjął petentkę oczywiście w wygodnych, ulubionych butach, zabrudzonych jeszcze obornikiem, gdyż wsiadał na rower prosto po nakarmieniu trzody w chlewie i nie czuł potrzeby, że należałoby je do innej pracy zmienić.. Wykształcenie miał zapewne ukończone na poziomie akademii pierwszomajowych, gdyż gadanego to miał, ale rozumowanie to już nieco szwankowało. Rozwrzeszczał się natychmiast po wysłuchaniu petentki, krzycząc coś o religiaństwie i tumanieniu głupiego ludu-

A na budowanie żadnych fundamentów pod kaplicę pozwalane nie będzie...

Darł się na petentkę całą chwilę, aż ta jemu przerwała i poradziła aby wpierw sobie gumowce z gnoju wyczyścił, bo za bardzo śmierdzi w urzędzie. Potem niech wrzeszczy do woli. Pana Wójta o małe co nie trafił szlag. Wpierw oczy mu wyszły na wierzch z wściekłości, chwilę się dusił, potem coś zagulgotał do siebie aż chwycił telefon, pokręcił korbką i warknął... 

Towarzyszu, pozwólcie do mnie...

Okazało się iż dzwonił tylko za ścianę na posterunek milicji, gdyż po maleńkiej chwili już meldował się komendant pruszczański.

Wójt z wściekłością wysyczał:

Towarzyszu komendancie, nakazuję aresztować wroga narodu i oskarżyć o obrazę władzy ludowej....

Służbista- milicjant zaprowadził więc natychmiast, tego wroga państwowego do kibitki w gminnym podwórzu i drzwi zakluczył na fest. Przez kilka godzin zamknięta kobiecina obmyśliwała sposób na wyjście i jednocześnie narobienie trochę strachu wiejskiemu notablowi w ugnojonych gumowcach. Wymyśliła kłamstwo. Przez jakiś czas waliła w drzwi ciupy, aż ktoś wreszcie się ulitował i zajrzał do przetrzymywanej.

Chcę rozmawiać tylko z komendantem.. zaczęła..

Po jakimś czasie milicjanci doprowadzili kłopotliwą babę przed oblicze szefa.

Czego chcecie?.. warknał.

Matka nabrała odwagi i zaczęła grać w teatr..

Wpierw chciałabym żebyście mnie zwolnili do dzieciaka, który jest sam w domu.

Jeśli mój chłop się dowie, że mnie tu bezprawnie trzymacie i się wścieknie, to przedzwoni do Kotomierza, do szwagra.

A ten szwagier to jest grubą rybą w Bydgoszczy w UB- e. Pewnie sobie porozmawiacie.

Komendant trochę zgłupiał. UB to był straszak na każdą władzę i zawsze było lepiej się nie narażać. Spróbował więc wpierw udobruchać rozsierdzoną kobiecinę, aby przypadkiem głupstwa nie strzelić gdyby krzykaczka faktycznie miała takiego krewniaka. Zwolnił więc po umoralniającej pogadance babę  zatrzymaną, a na odchodnym doradził..  

Nie mówcie lepiej nic temu szwagrowi, żeby to się wszystkim nie odbijało czkawką albo zgagą...

 

Ojciec jak tylko dowiedział się o odmowie zezwolenia na murowana kapliczkę, zaraz postanowił...

Jak nie chcą mieć fundamentu, to nie będą mieli.

Ale ja Panu Bogu obiecałem.

A Jemu na jeden fundament mniej czy więcej, nie przyjdzie...

Cholewy z gęby również  nie będę robił.. 

Wiesz matka, mam tam leżeć zgrabny kawałek dębowego balika, więc od jutra zacznę robić solidny krzyż....

 

Po kilkunastu dniach narożnik ogrodu zmienił swój wygląd.

Po nastepnych kilku tygodniach misjonarz głoszący rekolekcje przed parafialnym odpustem dokonał poświęcenia krzyża, który jest do dnia dzisiejszego widocznym symbolem doznanego przed pół wiekiem cudu...

 

Nie za długo potem, zafajdane gumowce przestały pełnić funkcję ważnego atrybutu władzy i polityki...

 

Zobacz galerię zdjęć:

Krzyż Taty
Krzyż Taty W moim ogrodzie
graf13
O mnie graf13

Niedyplomowany Absolwent Akademii Chłopskiego Rozumu, któremu umiłowanie Rodziny jest wstępem do relacji z Ojczyzną. Z sentymentem wraca do wartości określanych jako: wiara honor szacunek uczciwość godność

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości